Ola się ociągała. Ja z kocykiem tez. W zasadzie urodziła się zaraz po tym jak go skończyłam i wyprałam. Ale może lepiej się nie przyznawać do tego, ze nie pozwalałam jej tak długo wyjść przez ten nieskończony kocyk? Jej mama już zapewne miała dość noszenia małego stworka 9 dni po terminie!
Tak czy owak kocyk gotowy, poleciał do Oli. Kocyk niezwykle pracochłonny, ale wyszedł bardzo ładnie! Niech się przydaje w jesienno-zimowe dni! A Ola niech rośnie zdrowo ku dumie rodziców!
Kasia brak slow! Jak wszystkie twoje robotki boski!
OdpowiedzUsuńHihi, dzieki!
OdpowiedzUsuń